Codzienne

Mamin Cycek

Muszę się zapytać swojej mamy, czy jak była świeżo upieczoną mamą, karmienie lub nie karmienie piersią wzbudzało tyle emocji.

Ten temat dotyczy mnie osobiście, gdyż w chwili obecnej jestem matką karmiącą. Dumną matką karmiącą po raz drugi. Dlaczego takiego przymiotnika użyłam, bo wiem ile mnie to wysiłku kosztowało. W tej chwili to już duża przyjemność, gdy podczas karmienia te duże niebieskie oczy wpatrują się we mnie. Początki nie były usłane różami, Dygnitarz urodził się przez cesarskie cięcie, tak jak pierwszy syn. I znowu postanowiłam sobie że chcę karmić piersią, dać mu to poczucie bliskości z matką. Mleko matki ma w swoim składzie wszystko to, co dziecku potrzebne jest najbardziej, by mogło się prawidłowo rozwijać.  Więc podjełam starania aby obdarować swoje dziecko tym niezwykłym pokarmem. Pierwszy tydzień był ciężki, krew się lała z brodawek, ja obolała po cięciu. Na pierwszej wizycie patronażowej, położna zaleciła budzić synka co dwie godziny, ponieważ słabo przybierał na wadze.  Sam nie budził się do karmienia, przechodził przez dwa tygodnie żółtaczkę fizjologiczną. Noce nie przespane, piersi obolałe, sutki musiały się przyzwyczaić do ssania. Przetrwaliśmy to, co mnie najbardziej irytowało to doradcy wokół i ich dobre rady.

  • Może pokarmu masz mało ?
  • dziecko się nie najada 
  • chyba masz mało wartościowy pokarm 
  • może zaczniesz go dokarmiać

        Po dwóch tygodniach u synka zaczeły się kolki, ja przerażona płaczem dziecka zmieniłam derastycznie odżywianie. Położna w szpitalu tłumaczyła że nie ma diety dla matki karmiącej. Kobieta która karmi powinna mieć urozmaiconą dietę. Mój jadłospis był bardzo restrykcyjny indyk, ziemniak, marchewka itd. Synowi jakby troszkę ulżyło, kolki trwały 1,5 miesiąca. Przeszły problemy z brzuszkiem to rozpoczął się Kryzys laktacyjny. To była walka, o to aby nie podać dziecku mm. Przez te dwa dni, bo tyle trwał kryzys powtarzałam sobie że dam radę wykarmić własne dziecko!!!!. Głosy z zewnątrz też nie ułatwiały sprawy ;). 

        • On Ci tak cały czas wisi na cycku 
        • Daj mu butle niech się nie męczy
        • On ma silny odruch ssania 
        • Chyba będziesz musiała dać smoka

            Nie poddałam się presji, doradzających. Cytując Agnieszkę Chylińską :Ja generalnie jestem taka, że muszę sobie wyżyłować coś na maksa, wtedy czuję, że żyje. Nie podałam mm, nie dałam smoczka, bo to moje dziecko i moje decyzje. Oczekiwałam większego wsparcia od rodziny, słów które mnie zmotywują. Szczególnie ze strony kobiet, które mają już za sobą przygody laktacyjne. Jedyną osobą która była przy mnie w tych trudnych chwilach, był mój maż który dodawał mi otuchy. I za to mu dziękuję. Jestem z siebie dumna, obecnie Dygnitarz ma 9 miesięcy i nadal karmię piersią. Uwielbiam gdy jego śliczny policzek wtula się w moją pierś. Ja nie potępiam matek karmiących sztucznym pokarmem, to jest ich prywatna sprawa i wybór. Tylko nie zapominajmy o tym że naturalny pokarm to samo dobro :). To natura dała nam Matkom ten cudowny dar jakim jest naturalny pokarm :). Jego skład jest unikatowy i nie do podrobienia. Zawiera w sobie :

            • Wodę – jej ilość zmienia się w trakcie laktacji.
            • Białko – Białka zawarte w mleku matki są łatwiej przyswajalne (nawet w 100%), niż te z mleka modyfikowanego.
            • Enzymy – amylaza która trawi białka, lipaza trawiąca tłuszcze, enzymy utleniające i antyoksydanty (laktoperoksydaza, lizozym, laktoferyna).
            • Tłuszcze – ich zawartość w melku zmienia się wraz z długością karmienia, u każdej kobiety występuje w innych ilościach. 
            • Węglowodany – głównym cukrem w mleku mamy jest laktoza, oraz ponad 100 innych cukrów. 
            • Składniki mineralne i mikroelementy – mleko mamy to bogactwo pierwiastków takich jak magnez, żelazo, potas, mangan, chrom, jod, cynk, czy miedź.  
            • Witaminy –  kobieta, w swoim mleku jest w stanie dostarczyć dziecku praktycznie wszystkich witamin. Do tych które należy uzupełniać wpodczas karmienia piersią, zaliczamy witaminy D3 i K.
            • Elementy aktywne – przekazywane immunoglobuliny dają dziecku najlepszą ochronę przed wirusami, bakteriami, czy grzybami. Mleko matki zawiera hormony, glikany, nukleotydy, komórki krwi, czy komórki macierzyste – tych składników nie znajdziemy w mleku modyfikowanym.

              Matki bądźmy dla siebie wyrozumiałe. Wspierajmy i szanujmy wybory innych, odnośnie odżywiania swoich pociech. Jak czytam komentarze kobiet pod artykułami na temat karmienia niemowląt, jest mi wstyd. Za poziom retoryki, jaka jest używana.

              Nie krytykujmy się!!!! Bądźmy dla siebie dobre 🙂

              27 myśli na temat “Mamin Cycek

              1. Przyznam szczerze że nie lubię tego tematu tzn.karmienia.Moj synek urodził sie za wcześnie. Mojego mleka bylo tyle co kot naplakal.W szpitalu przez zoltaczke siedzielismy 7 dni.Musialam dokarmiac mm choc mialam inne wyobrazenia,że będę karmiła piersią.Ile sie wtedy nasłuchałam od pielęgniarek i położnych:że mi się nie chce, że jestem leniwa, że te mlode matki to nowoczesne chcą być.Jedna siła przyciskala mi dziecko do piersi i mi ja strasznie mocno sciskala.Myslalam ze padne z tego łozka na podlogę z bólu.Pozniej zdarzalo sie ze rodzinka tzn.ciocie dzieliły się swoimi mądrościami: glodzisz dziecko.jak mozesz karmić je tym świństwem, nie szkoda ci go itp.Strasznie mnie to denerwowalo a stres nie pomagał w zwiekszeniu laktacji.W końcu odpuściłam bo zrozumiałam że to ze karmie mm wcale nie znaczy ze jestem gorsza od swojej kolezanki ktora karmi piersia. Mój mąż także zawsze mnie wspierał. Biję brawo dla mam karmiących piersią. Ja robilam wszystko niestety się nie udało ale nie mam przez to wyrzutów. Dziecku również krzywda się nie stała a to najważniejsze.

                Polubione przez 1 osoba

                1. Rozumiem Cię w 100%, zobacz jakie to jest przewrotne Tobie zarzucano że karmisz mm, zamiast wesprzeć Cię pogratulować, że próbowałaś karmić piersią, że byłaś dzielna. Na dobrych mężczyzn trafiłyśmy :). Pozdrawiam

                  Polubienie

              2. Ja też miałam dwa mega ssaki ciągle wiszące na cycu i też się nasłuchałam ;D. Jednego jeszcze właściwie mam, ale już powoli „będziemy cycusiom robić papa” ;D I właściwie zawsze koło pióra latało mi czy przypadkiem nie za często przykładałam ich do piersi. Raz jak przyszłam do lekarza z rocznym dzieckiem i zapytał się ile razy dziennie go karmię, skłamałam, że trzy, to gały wydziubił, że tak dużo. A ja się tylko w duchu zaśmiałam- o ludzie to co by było, gdybym prawdę powiedziała ;D A prawda jest taka, ze moje dzieci nie tylko jadły, ale i się przytulały do cyca i ja zazwyczaj bardzo to lubiłam 😉 Można było sobie poleżeć i odpocząć 😉

                Polubienie

              3. Ludzie niestety mają skłonność do wtrącania się w nie swoje sprawy i zasypywania młodych mam złotymi radami, o które nikt nie prosi. Zero taktu, zero kultury. I oczywiście każdy wie najlepiej, co jest dobre dla Twojego dziecka i dla Ciebie.
                Inna sprawa, że poziom opieki laktacyjnej w Polsce jest bardzo, bardzo niski. Mamy, które potrzebują wsparcia i pomocy, spotykają się albo z niewiedzą i mitami, albo z brakiem wyczucia u personelu medycznego, albo z krytyką i ocenianiem. Dlatego właśnie odsetek mam karmiących piersią zgodnie z zaleceniami WHO jest w Polsce bardzo niski. A szkoda, bo – jak piszesz – mleko mamy to najlepsze, co dziecko może na starcie dostać.

                Polubienie

              4. Zazdroszczę Ci kp! Ja karmilam tylko przez miesiąc bo nie przystawialam w nocy i brakło mi pokarmu. Przy drugim dziecku obiecałam sobie, że będę karmić dłużej 🙂

                Polubienie

              5. No to możemy sobie podać ręce 🙂 Jak dobrze policzę, to chyba już ze cztery lata funkcjonuję jako „bufet” na podorędziu 😉 I wcale mi z tego powodu nie jest ani wstyd, ani żal, ani tym bardziej źle. Jeszcze jako przyszła mama wiedziałam, że chcę karmić własne dzieci piersią. Nie było zmiłuj. Z moją Zacieszką były trudne chwile, bo pierwsza, bo ja niewprawna, bo niemająca pojęcia co i jak.. Zaciech dorwał się i od razu po narodzinach wiedział, czym to się je 🙂 No ale i ja byłam już zaprawiona w boju. Pamiętam natomiast te pierwsze stresujące dni i noce z początku przygody laktacyjnej… tę gorączkę myśli: czy się najada, czy coś tam w ogóle jest, czy dam radę czy też nie… Na całe szczęście nikt nie wywierał presji w kierunku „darowania sobie”. Dopiero teraz zaczynam walczyć z presją odstawiania. Niemal codziennie wysłuchuję komentarzy w stylu: taki duży chłop, a jeszcze cycka… eee do szkoły będzie chodził z tym cycem… Zaciech ma ponad dwa lata i ani myśli rezygnować. Mnie natomiast na samą myśl kręci się łezka, bo naprawdę uwielbiam ten moment, kiedy dziecko leży u boku i patrzy swoimi ślipkami w moje oczy. Cudowne! Ta chwila wynagradza cały wysiłek i trud wokół uruchomienia zasobów 😉 Pozdrawiam

                Polubione przez 1 osoba

                1. Dziękuję Ci za piękny osobisty wpis. Ja kocham ten stan gdy Dygnitarz w trakcie karmienia patrzy tymi swoimi niebieskimi ślipkami na mnie. Jak na razie nie wyobrażam sobie, momentu w którym będę musiała go odstawić. Myślałam a pokarmie go 10 miesięcy hmm…. właśnie minęło i końca nie widać….

                  Polubienie

              6. Dokładnie, każdy powinien szanować wybór innej osoby, ale zwykle, jesli chodzi o mamy, to kończy się na wianuszku doradzających. Ja próbowałam, ale nie wyszło, więc zaczęłam odciągać i dawałam z butelki, a później już MM. Miałam dwie rany na piersiach. Jakoś nic nam nie sprzyjało. Byłam wystraszona, pierwsze dziecko, brakowało mi przede wszystkim SPOKOJU. Każdy wiedział najlepiej (te wszystkie złote rady, niech je piorun trzaśnie), nie miałam takich momentów, abym mogła się z moim dzieckiem zsynchronizować, nauczyć. W kółko ktoś przychodził. Moja znajoma forumowa doradzał – połóż się z dzieckiem do łóżka, olej wszystko, leżcie sobie, niczym się nie martwcie, a się uda. Myślę, że to była namądrzejsza rada pod słońcem, ale ja jej nie wykorzystałam, bo w kółko ktoś przychodził do nas na górę. Teraz zapowiedziałam, że zdecyduję się na dziecko dopiero wtedy, gdy już będziemy mieć swoje M, wykończone. Z noworodkiem chcę być sama, tzn. tylko ja, dziecko, mąż i starsza córka. Żadnych doradzających i ciekawskich. No i na razie to powoli idzie wszystko do przodu, ale idzie, może za rok zaczniemy się starać. Pozdrawiam

                Polubione przez 1 osoba

              7. Ja nie doświadczyłam karmienia piersią. Nie mogę sobie tego wybaczyć i strasznie. mi żal z perspektywy czasu. Wiem teraz, że to moja wina i wina mojej głowy. Czasu nie cofnę, więcej dzieci nie przewiduję, jednak wiem na pewno że karmienie piersią jest w głowie. I trzeba się temu poświęcić maksymalnie.

                Polubione przez 1 osoba

              8. Początki nie są łatwe ale chyba nigdy nie czułam się taka dumna jak widziałam zdziwienie w oczach znajomych: to ty karmisz piersią, naprawdę? Zdziwienie brało się z dziwnego przypuszczenia, że ja jako osoba drobna i dosyć niska nie powinnam mieć przecież tyle pokarmu. Teza jak z kosmosu ale tak dokładnie było! 🙂 Karmiłam Małą 15 miesięcy, czyli do momentu kiedy praktycznie sama się „odstawiła” od piersi chcąc jeść wiele innych urozmaiconych posiłków 🙂

                Polubione przez 1 osoba

              9. Niestety ciągle matki karmiące słyszą te komentarze o nienajadaniu się, wiszeniu na piersi. I naprawdę wiele wierzy (a czasami to te słowa słyszy od służby zdrowia więc jak tu nie uwierzyć). Eh tak sobie myślę, że przydałoby się naszemu społeczeństwu doedukowanie z kp.

                Polubione przez 1 osoba

              Dodaj komentarz